KAMPANIA HISTORYCZNA "MOSKIEWSKA SMUTA"

Po śmierci ostatniego syna Iwana Groźnego - cara Fiodora w Moskwie zaczął panować Borys Godunow.  W początkach XVII w. w pałacach kilku polskich magnatów częstym gościem staje się człowiek podający się za cudownie uratowanego od śmierci brata Fiodora - Dymitra. Znane rody: Różańscy, Wiśniowieccy, Zborowscy i Mniszchowie postanawiają udzielić mu wsparcia. Wieść o "zmartwychwstaniu" carewicza szybko dociera do rosyjskich chłopów powodując liczne bunty. W Moskwie panuje konsternacja. Cerkiew i car Borys nie mają wątpliwości, że sprawa Dymitra jest tylko pretekstem do interwencji prywatnych wojsk oligarchów I RP. Car i wierni mu bojarzy postanawia zwalczać zagrożenie wszystkimi dostępnymi środkami. Znany intrygant polityczny - bojar Lapunow dostaje zadania organizacji specjalnych grup agentów do przeciwdziałania akcjom  Samozwańca.

 

DOBRYNICZE /1605 r. n.e./

            Tym razem msza  była trudna  do wytrzymania, trwała kilka godzin. Moskiewscy popi skupili się w jej czasie na rzucaniu klątwy na Dymitra Samozwańca. W końcu  w cerkwi zostaliśmy  tylko my: ja (Koriat), Daniel Szponowicz , Myrmydia, Olaf Erickson i  dziwak z długimi uszami - Gregoron. Był tam i dobrze  zbudowany człowiek. Przedstawił się jako Zachar Lapunow. Zlecił on nam zadanie. Mamy złapać oszusta - Dymitra Samozwańca podającego się za syna zmarłego cara Iwana Groźnego. Ruszyliśmy więc w podróż, dzięki Myrmydii mogliśmy wyjść przez kitajgrodzką bramę. Następnie weszliśmy do karczmy w której był rozwścieczony mistrz sambo. Tylko dzięki moim blefom po rosyjsku wyszliśmy z tego cało. Ruszyliśmy w stronę polskiej puszczy Chorsona lezącej na Rusi Halickiej. W Chorsonie ponoć ostatnio widziano Samozwańca. Na granicy jednak zatrzymała nas polska szlachta na koniach - patrol starosty. Pan Olaf nas na szczęście przed nimi usprawiedliwił. Potem napotkaliśmy najemny oddział Samozwańca. Zaproponował nam byśmy się do niego  przyłączyli, a ponieważ dobrze płacił zgodziliśmy się. Za jego poleceniami udaliśmy się do wsi Dobrnicze. Na wiejskim wiecu przekonaliśmy chłopów, żeby przyłączyli się do Dymitra (oszusta). Odbyła się huczna zabawa, którą niestety przerwała siedemnastotysięczna armia Fiodora Mścisławskiego przysłana przez cara Borysa Godunowa. Nasza liczna gromada zaczęła uciekać a Mścisławski zaatakował. Niektórzy z naszej piątki odnieśli rany. Byliśmy już bez szans  w długiej niewoli  gdy przyszedł posłaniec  i obwieścił, że car Borys Godunow zmarł. Odetchnęliśmy z ulgą ........

Koriat Lokis

DOCHODZENIE /1606 r. n.e./

                    Po tym jak uciekliśmy z Moskwy dostaliśmy sie do pewnego klasztoru. Tam spotkaliśmy szaleńca /jurodiwego/ Nikitę. Nikita był kiedys mnichem. W klasztorze spotkaliśmy ihumena Awwakuma, który dał nam trudne zadanie.Cerkiew chciała dowiedziec się kim naprawdę jest Dymitr Samozwaniec. Zaczęliśmy go więc szpiegować. W klasztorze Czudowskim /św. Mikołaja Cudotwórcy/ dowiedzieliśmy się, że Dymitr naprawdę ma na imie Grigoryj i nazywa się Otriepiew. Kiedyś był mnichem w tym klasztorze i uciekł, bo zajmował się magią.

Gregoron

NARWA / 1608 r. n.e./

             Ekscelencjo.

    Dopraszam się łaski. Z powodu pożałowania godnego incydentu  pod Narwą zostałem oddany pod sąd gdzie oskarżono mnie o próbę zniszczenia rodzącego się sojuszu z Rosją. Przyznaję, że owego feralnego dnia - 19 IX 1608 r. pod Narwą moi żołnierze zabili członków rosyjskiej misji dyplomatycznej: Myrmydię, Lokisa i Daniela Szponowicza. Zaznaczam jednak, że zrobili to w obronie własnej. Rosjanie nie zachowywali się wcale jak dyplomaci. Zrazu odmawiali opuszczenia naszego pogranicza nie podając powodów. Potem  kiedy próbowaliśmy ich usunąć siłą zaczęli do nas strzelać zabijając 10 rajtarów. Jako obrońca honoru szwedzkiej armii musiałem podjąć zdecydowane środki. W wyniku naszej kontrakcji zabiliśmy intruzów. Zwracam też uwagę, że w gwałtownym starciu zraniony został przez Rosjan syn generała Ekholma - Gustaw.

                                                                                                                                                                                      z wyrazami szacunku - lejtnant Swen Helskjöld

p.Anna Szreniawa -Stawska

BLUFF ŻÓŁKIEWSKIEGO /1610 r. n.e./

            Zaczęło się od rozmowy Gregorona z posiadającym dużą władze jegomościem - Dymitrem Szujskim /bratem cara/. W owej wymianie zdań uczestniczył tylko on. Następnie Gergoron wypełniał rozkazy Szujskiego, polegające na zebraniu drużny. Część sama przyszła, a wszyscy wiedzieli o co chodzi i ruszyli ponownie do wydającego rozkazy. Drużyna składała się początkowo z Filipa Szponowicza, Gregorona, pani Anny Szreniawy-Stawskiej . Otrzymaliśmy polecenie pójścia na zwiady i tak też zrobiliśmy. Podczas rozpoznania spotkaliśmy Makusa, który wtajemniczony przyłączył się do trupy. Także za trwania zwiadu spotkaliśmy polskiego żołnierza - zalotnika, zabiegającego o panią Annę. Niestety nic z tego ie wyszło, bowiem Anna postanowiła pozostać wierna swemu mężowi (?). Ów zalotnik był członkiem licznego oddziału Polaków, obozujących w niewielkim miasteczku. Najprawdopodobniej szykowali się do ataku. Wróciliśmy z wieściami. Postanowiwszy stoczyć bitwę z Polakami, a Anna dość zniesmaczona zalotnikiem z chęcią ruszyła do boju. Bitwa pod Kłuszynem była i szybko się skończyła. Oczywiście naszą porażką. Polacy /dowodzeni przez hetmana Żołkiewskiego/ zastosowali ciekawą taktykę. Początkowo wysłali niby paktującego, który niczym wybredny kot, gardzący brudnymi, szarymi myszami, beznamiętnie odprawiał posłańców Anny i nie zgadzał się na dyskusję. A jego zadanie w rzeczywistości polegało na przekupieniu naszych licznych najemników, którzy potem nas zaatakowali w walce. Anna ze wstrętem spojrzała w stronę Polaków (jej ojczystego narodu), w głebi serca przeklinając zalotnika,który nieelegancko starał się o jej względy. I na tym się skończyło.

Filip Szponowicz

border=0>

Siła przeciw sprytowi. Gregoron i Szujski contra Żołkiewski. 1610 r. n.e.

PIETUSZKI  /1611 r. n.e./

    Chytry komendant polskiej załogi Kremla - pan Aleksander Gosiewski rozesłał w okolicy Moskwy swych agentów mających wspomagać oddziały zbierające żywność. Służący Rosjanom poczet pani Stawskiej otrzymał od księcia Pożarskiego zadanie uniemożliwienia poboru żywności dla Polaków z okolic wsi Pietuszki. Wtedy zadziali agenci Gosiewskiego. Grzana uwiodła dwóch prawosławnych członków pocztu pani Stawskiej. A dwaj inni zajęli uwagę najemników Pożarskiego sprzedażą wadliwego sprzętu wojskowego i zakażonej żywności. Efektem całej akcji były salmonella u Izotepiona; włośnica u Kaczanowa oraz decyzja pani Stawskiej o potajemnym przejściu na stronę Polski.

MP

powrót do góry

border=0>

Mięso z włosieniem spiralnym

BLOKADA  /1612 r. n.e./

      Nasz  oddzial od dłuższego czasu znajdował się pod Moskwą. Podlegaliśmy rozkazom Kuźmy Mimina, ale nasz dowódca - p.Anna Szreniawa Stawska skrycie służyła sprawie polskiej. W Moskwie siedzieli oblężeni przez nas Polacy do kt órych z zachodu wysyłano wozy z prowiantem. Kiedy zauważyliśmy, że nadjeżdżają transporty postanowiliśmy im pomóc i odwrócić uwagę Mimina. Mimin zajął się karaniem Kruska i grafa Danielusa a Izotepion w tym czasie ostrzegł Polaków o zasadzkach blokady.

Noń

powrót do góry


                Po dwóch latach walk o Moskwę p.Stawska odwołała swój udział w kampanii. Rosjanie poczynili nowe zaciągi wśród członków Gildii.Grzana, Hagen, Sona, Izynda, Tytan, Mathias i Arthas wstąpili w Niżnym Nowogrodzie nad Wołgą do sotni strzelców Jefima Basznikowa. Wykonali w służbie księcia Pożarskiego 4 misje - wszystkie zakończone sukcesami. Latem 1612 r. n.e. przeszukali ziemie Samojedów w poszukiwaniu agentów polskich. Niewiele znaleźli, ale i swoją obecnoscią zapobiegli buntom plemion. We wrześniu tego roku przeprowadzili zbrojną wycieczkę w obreb murów Kremla dla uzyskania kontaktu z głodującym św.Hermogenesem. Po dwóch miesiącach wzięli udział w szturmie generalnym miasta. Nie odegrali tu jednak decydującej roli. W 1618 r. oddział brał też udział w obronie Kremla przed wojskami hetmana Chodkiewicza zadając armii polsko-litewskiej duże straty.

Głodujący św. Hermogenes przed spotkaniem z Arthasem /rys. Magdalena Górecka/



Rozkwitają jabłonie i grusze
Czas okupacji skończył się
Kniaź Pożarski w wojny zawierusze
Nadwołżańskie pułki na Polaków śle


Czas by Hagen zwołał sotnię
Już to Sona w północ na zwiady mknie
Już Hermogen błogosławi Moskwę
Już to Arthas na mur wdziera się ....


                                          /fragment anonimowej pieśni sotni Basznikowa/



   ... w 1612 r. n.e. Rosjanie odbili Moskwę masakrując przy tym polskich obrońców Kremla /Krusek, Archimonde z pułku Mikołaja Strusia/. Sześć lat po tym wydarzeniu przybył pod mury miasta z armią Jan Karol Chodkiewicz obrońców było więcej niż oblegających a za murami trzymał ich tylko paniczny strach przed sławą starego Litwina. Ponawiane ataki na mury rosyjskiej stolicy nie dąły jednak rezultatu. Wojna została przerwana rozejmem. Rozejm nie dał wytchnienia Rzeczypospolitej bo ta zaangażowała się od razu w inne wojny na północy i południu. Skorzystali na nim natomiast Rosjanie, którzy z roku na rok stawali się coraz silniejsi.
 

 

powrót do strony głównej Gildii